Na miejscu znaleźliśmy się o poranku, było stosunkowo chłodno, lecz po chwili, po tym co zobaczyliśmy było Nam zdecydowanie gorąco :)
punkt widokowy |
Z punktu widokowego widać było Hotele a także Casino, które w porze wieczornej prezentowało się co najmniej kusząco, lecz było za daleko, by je odwiedzić :(
pobliski wiadukt który łączy USA z Canadą |
Podziwianie tego pięknego, cudownego, malowniczego, a także zapierającego dech w piersiach miejsca, zaczynało się od krótkiego seansu filmowego. Następnie podział na grupy, i w drogę!
Po drodze dostaliśmy Poncho (pelerynka). Pierwsza rzecz, która miała miejsce po seansie, to rejs. Zbieraliśmy się na dwupoziomowym promie, który płynął kawałek za wodospad, i wracał. Także był czas na zdjęcia, filmy, podziwianie z bliska tego cudownego miejsca....
O, moje ulubione! ;) |
Trzeba było uważać podczas robienia zdjęć, gdyż chwila nieuwagi mogła spowodować zalanie sprzętu, co byłoby smutnym doświadczeniem. Nie wiem, czym wówczas robiłbym dokumentację ;P
Niagara "z góry"
Po rejsie udaliśmy się na spacer w rejony wodospadu, gdyż istniała taka możliwość, i grzechem byłoby nie skorzystać. Ogromne, potężne, szalenie wściekłe strumienie wody były na wyciągnięcie ręki! Woda tym razem była bezlitosna, gdyż mimo ponch'a byłem przemoczony... Ale to nic, warto było!
![]() |
kawa musi być! |
Był czas na kawkę, na spacer, na zdjęcia...
Można było usiąść na ławeczce, delektować się szumem spadającej wody, i podziwiać zachód słońca... co, rzecz jasna robiłem przez większość tamtego wieczora :)
A tutaj coś specjalnego, coś dzięki czemu też przez chwilę tam będziecie!
z punktu widokowego
Na to miejsce mieliśmy cały dzień, aż do zachodu słońca...
I przyznam, że wieczór był tam najpiękniejszy!
Zachodzące słońce... ostre, złote promienie, które pochłaniała spieniona, wściekła woda...
Promienie bezlitośnie przecinające parującą wodę, promienie które wydobywały się, jakby ze złotej dziury w sklepieniu i ukazywały prawdziwe piękno o zachodzie...
Kurcze, musielibyście to zobaczyć!
I na zakończenie krótki, wieczorny filmik!
Czułbym się co najmniej źle, podle i okrutnie, gdybym w swoich wspomnieniach zapomniał o...
No właśnie, domyślacie się ?!
W sumie, skąd mielibyście wiedzieć, wybaczcie...
Pierwszy z Nich!
Przyszły chirurg, były Łysy, dobry housekeeper, i jeszcze lepszy kucharz!
Przedstawiam Wam Mikołaja!
Przyszły chirurg, były Łysy, dobry housekeeper, i jeszcze lepszy kucharz!
Przedstawiam Wam Mikołaja!
Mikołaj! |
Mikołaj miał ze mną ciekawie, co najmniej! Te wszystkie konsultacje chirurgiczne po wypadkach itp. tylko z Nim!
Nie sposób też zapomnieć o... spaniu synchronicznym!
To się nazywa układ, każdy spał i w miarę się wyspał :D
A teraz pora na drugiego towarzysza! Zapalony rowerzysta! Człowiek z poczuciem humoru, był chyba najbardziej ogarnięty z Naszej trójki ;P
Zbudzony w środku nocy, potrafi bardzo dobrze opatrzyć ranę, dacie wiarę?!
No i nie sposób zapomnieć... najlepszy kelner:D
Mój imiennik - Misiek !
Misiek! |
Z Miśkiem co prawda spania synchronicznego nie mogliśmy praktykować, gdyż przesiadywał z pewną kobieciną... turystką po 40, tak dla jasności!
Był Naszym fotografem, co zresztą widzieliście na poprzednich zdjęciach :)
Na szczęście, co bardzo mnie cieszy, wśród wszystkich zdjęć, znalazło się jedno wspólne, aż miło się wspomina... ;)
Triple M - Michał Michał i Mikołaj
;)
;)
Zapraszam Was na kolejny wpis !
8 days at NYC !
8 days at NYC !
Dzięki za filmik!
OdpowiedzUsuńSzkoda, że podróż się skończyła :(
dzięki za wrażenia ^^
To koniec tylko pewnego etapu... :D
OdpowiedzUsuńno no, mam nadzieję że jeszcze coś niedługo dodasz :)
Usuń