wtorek, 29 stycznia 2013

Croatia - the best proposition for sailing!

Trasa rejsu :
Sibenik (A) - Skradin (Wodospady Rzeki Krka) (B) - Primosten (C) - Vis (Komiza) (D) - Bisevo (Błękitna Grota) (E) - Vis (Vis) (F) - Hvar (G) - Sv. Klement (H) - Brać (Milna) (I) - Trogir (J)





Chorwacja jest położona w Południowej Europie nad Adriatykiem. Graniczy m.in. z Bośnią i Hercegowiną, Węgrami, Słowenią.
Jest miejsce na prawdę pięknym, malowniczym, gdzie ludzie żyją swoim własnym życiem, tak jak im się podoba. Na wodach mnóstwo jachtów, żaglówek i motorówek. A woda ? Idealnie przejrzysta o zasoleniu które pozwalało leżakować na jej powierzchni, mówię Wam, coś cudownego!
Co jeszcze ? Bliżej niż USA, inni ludzie, inna kultura, inne trunki... Inne życie!

Spędziłem tam tydzień czasu. Tam - mam na myśli jacht, którym żeglowałem po Adriatyku. Każda nocka w innym miejscu, a całe dnie, głównie spędzone na żeglowaniu. Jako, że ciężko było na początku przystosować mi się do spania wewnątrz jachtu, postanowiłem spędzić pierwszą noc na rufie, pod gołym, pięknie ugwieżdżonym niebem... Od tamtej pory, nawet nie myślałem, że spędzę choć jedną noc na dole ;)


Mój "dom" na najbliższy tydzień :
Oceanis 411 (zdjęcie z internetu, wybaczcie)


Rozpoczynając rejs w Sibeniku wpłynęliśmy w kanion rzeki Krki. To co było dookoła, było czymś cudownym... Nie wiedziałem, czy patrzeć w lewo, czy w prawo, która strona bardziej mnie zachwyca... Próbowałem nawet szybko się kręcić dookoła, by mieć ciąg nieprzerwanego obrazu, lecz to był zły pomysł :P  Żeglowaliśmy do uznanego za żeglarskie miasteczko Skradinu. Co przykuło moją uwagę ? Znajdujące się tam konoby! A Co to są, te konoby... Na pewno nie są to restauracje, na pewno nie są to sklepy sieciowe... Są to lokalne, prywatne knajpki, gdzie można skosztować lokalnego wina, wódki itp. rzeczy! A co lepsze... można za darmo degustować! Pomyślałem, że chętnie spróbuję sobie lokalnych specjałów w konobach... No i powiem Wam, że dość trudno było za pierwszym razem określić, czy dany trunek jest dobry, czy nie. Więc czasami podejść było więcej niż jedno. A że wybrzeże długie, a konob wiele... sami wiecie ;)
Pierwsza nocka była na jachcie w marinie... lekko bujało, troszkę wiało... a jak cudownie się zasypiało!

Dopływając do pierwszej Mariny, wieczór był cudowny!
Sunset ;)

W Marinie było wiele łodzi. Jedząc na powietrzu na rufie kolację przy winie i świecach chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie! Lecz po kolacji zdecydowałem się na spacer, którego efekty widzicie poniżej ;)

Cudo!
Restauracja w marinie!

A po nocy, dzień drugi...
...ruszamy dalej!
Początek drugiego dnia, to zwiedzanie wodospadów, z których nie mam zdjeć..., ale mam z okolic! :)

Do parku z wodospadami rzeki Krka dopłynęliśmy promem pasażerskim, na który przesiedliśmy się z jachtu. A tego pana, spotkałem po drodze ;)
Rybak !
Będąc już na pomoście nie mogłem tak zostawić tej liny, coś w niej dostrzegłem...
Lina ;p

 Miejsce w którym rozpoczyna się podziwianie wodospadów są... kasy biletowe :P
 Zaraz po przejściu kas, wędrowało się laskiem, gdzie można było spotkać Staruszkę sprzedającą przeróżne cuda wianki! Od napoi nieznanego pochodzenia, do jedzenia. 
bo turyści, to zarobek!

Terenu do obejścia było całe mnóstwo... Lecz końcówka była owocne w zdjęcia! I powiem Wam, że tak, jak nigdy wcześniej fotografia zwierząt nie pochłaniała mnie na długie godziny, tak tym razem to miało miejsce...
Ważki! Te stworzonka, przyczyniły się do zmęczenia, zgłodnienia, przemoczenia a także spędzenia ponad godziny aby uchwycić ten jeden moment, aby ten wymyśl kadr w końcu zaistniał!
Efekty poniżej ;)

ważka 1


ważka 2


ważka 3


A ważka nr 4 jest moją ulubioną!
ważka 4

Wodospady były cudowne... te kaskady, ta roślinność... a ta woda,
słodziutka, o czym przekonałem się, przypadkowo biorąc haust wody...


Po wodospadach, kanałem Św. Anny wyruszyliśmy w morze, gdzie po drodze widzieliśmy wykute w skale schrony dla kutrów marynarki jugosłowiańskiej. W mgnieniu oka znaleźliśmy się na błękitnych wodach Adriatyku gdzie z wiatrem żeglowaliśmy do 
Primosten.


Gorące kamienie były utrudnieniem w spacerowaniu przy brzegu, ale po pewnym czasie można było się przyzwyczaić.
Dla takich widoków i takich chwil można chwilę pocierpieć... ;)

O, a tutaj możecie zobaczyć, jaki piękny ukłon w stronę słońca robią te drzewa...



Wybrałem się na spacer uliczkami wyspy, które prowadziły na szczyt wzgórza, z którego widok był na prawdę niesamowity! 
Lecz pokażę Wam inne zdjęcie...


 Przechodziłem koło fryzjera i pomyślałem "no kurcze, muszę to mieć... bez tego zdjęcia dalej nie idę!" No, ale widziałem, że fryzjer miał klienta, był zajęty, więc pomyślałem, że nie będę przeszkadzał. No to idę dalej... Lecz dosłownie po 50 metrach, zrobiłem zwrot i z powrotem do fryzjera. Wszedłem, zapytałem, czy mogę zrobić zdjęcie no i zgoda była!
Uradowany pstryknąłem zdjęcie, po czym zaprezentowałem i... rozmowa się zaczęła.

Pytano mnie skąd jestem, co tu robię itd. itd. po czym dostałem wizytówkę i zostałem poproszony o wysłanie zdjęcia na adres mailowy, bo fryzjer chciałbym je wydrukować i powiesić w zakładzie!
Rzecz jasna, wysłałem ;)


A po całym dniu, wieczorny spacer i powrót na jacht. Udało mi się nawet uwiecznić drogę mleczną ;)


No i zdjęcie ze spaceru





Reszta tej żeglarskiej podróży, już niebawem!

Czeka Nas Błękitna Grota, dużo pływania, poruszania się pontonem i sporo niesamowitych miejsc!
Bądźcie czujni ;)


1 komentarz:

  1. Wooow!
    Zdjęcia po prostu cud miód. Aż się zastanawiam, czy nie zamienić mojego Canona na Nikona :)
    Perfekcyjnie!

    OdpowiedzUsuń