sobota, 11 maja 2013

I left my heart at New York...

Odkąd wróciłem ze Stanów Zjednoczonych, minęło ok 8 miesięcy i od tego czasu, na każdym kroku wspominam sobie NYC. Ogólnie inne miejsca w USA były zachwycające, lecz w Nowym Yorku było coś jeszcze, i właśnie dlatego do tego miejsca wracam najczęściej wspomnieniami... 
Jestem w drodze do domu, do Kwidzyna i już od samego rana, od przebudzenia się, towarzyszy mi obraz stolicy świata...
Wstając z łóżka zerkam przez okno, a tam, osiedle szare niczym burzowe chmury, ludzi którzy już wyszli z domu, mogę policzyć na palcach jednej dłoni, a samochody, jakby zamarły.
I przenoszę się prędko myślami do mieszkania na 90 Gold St. Bo tu mi się nie podoba, bo we wszystkim mszukam podobieństwa, chociaż najmniejszego, które pozwoli mi uwierzyć, że tu nie jest źle, że tu też jest ładnie...




Tymczasem myjąc zęby, myślami zaparzam sobie filiżankę czarnej arabici, biorę "świeżego" New York Times'a i idę na balkon z widokiem na Brooklyn Bridge, na Freedom Tower, na dolny Manchattan...
I tak cały czas, dzień w dzień. Idąc na tramwaj na ul.Płocką, wmawiam sobię, że idę na nowojorskie metro na Fulton Street...


Jadę do Gdańska Głównego, w sobotni poranek, gdyż wracam do domu, lecz myślami jestem pasażerem subway'a którego opuszczę w okolicach Times Square, gdzie pospaceruję Brodway'em do zachodniej części Central Parku, bo tam chcę spędzić ten słoneczny dzień...
Czar pryska za każdym razem, kiedy uświadamiam sobie, że jeszcze nie dziś, że jeszcze nie teraz jest mi dane, by tam być, mieszkać i żyć.


Spotkałem się z wieloma opiniami na temat tego miasta, żę piękne, ale za dużo ludzi, że ładne, ale za tłoczno, że brudne i drogie... itd. 
Przypominam sobie każdy dzień, ktory tam spędziłem z dokładnością co do godziny i zgadzam się, że to miasto jest piękne, gdyż do postrzegania go w taki sposób przyczynili się tylko ludzie. 
Jest dużo ludzi, z całego świata, taki tygiel kulturowy, ale właśnie to mi się podoba! Dużo ludzi, dużo możliwości, a że tłoczno, to co ? To miasto żyje 24/7 i to właśnie czyni je wyjątkowym, to że tamtejsi mieszkańcy chodzą szybciej niż niektórzy biegają, i właśnie taki szybki tryb życia baaardzo przypadł mi do gustu, gdyż odnalazłem się w tamtejszym miejscu, w sposobie ich bycia... Jak to mówią,
"live fast die young"( oczywiście żartuję;) )


Te wszystkie rzeczy, którymi się z Wami podzieliłem sprowadzają się do jednego...
Mianowicie do mojego planu, który zakłada, by po obronie pracy inżynierskiej udać się tam na minimum rok :)
Plan już jest, kontakty są, no i przedewszystkim motywacja, jakiej śmiem twierdzić, wcześniej nie znałem. 


Śmieszne to uczucie, bo tak samo tęsknię za NYC, jak tęskniło się za pierwszą miłością, z tą różnicą, że...
Dokończcie sobie sami... ;)


I znów wróciłem na ziemię, zaraz będę w domu. A było tak dobrze...
Ale mam zdjęcia, mam wspomnenia, mam jazz i Alicie Keys, śpiewającą "(...) There's nothing you can't do
Now you're in New York
These streets will make you feel brand new
Big lights will inspire You (...)" ;)