Ruszamy dalej! Wiatr w żagle, za ster - witaj przygodo!
Przed nami następująca trasa :
Bisevo (Błękitna Grota) (E) - Vis (Vis) (F) - Hvar (G) - Sv. Klement (H) - Brać (Milna) (I) - Trogir (J)
Kolejnym miejscem, do którego się wybrałem była wyspa Bisevo, a konkretniej mówiąc - Modra Spilja. Krajobraz... baśniowy! Główną atrakcją jest Błękitna Grota, którą wypełniało błękitne światło. Co lepsze w pobliżu nie było żadnego portu, a jachtu nie można było zakotwiczyć. Tak więc w dość sporej odległości od groty zakotwiczyliśmy jacht no i... na ponton.
Powiem Wam, że pierwszy raz kierowałem pontonem, kiedy były w nim jeszcze 2 osoby. Trochę to zajęło, zanim tam dopłynęliśmy, ale to nieistotne ;)
Błękitna Grota od wewnątrz
Po wizycie w Błękitnej Grocie, udaliśmy się w dalszy rejs... Co najlepsze, czekała Nas teraz kąpiel w zatoce... I powiem, Wam, że to było cudowne doświadczenie!
Skakałem sobie z jachtu, pływałem, pod nim i dookoła niego, aż się zmęczyłem, a co wtedy ?
Wtedy rozkładałem ręce i dosłownie "leżałem" na wodzie, dzięki odpowiedniemu zasoleniu ;)
Bardzo miło wspominam pływanie pod powierzchnią, gdyż widać było, co jest na dnie!
A to zatoczka, do której nie dało się wpłynąć jachtem, więc ok 100m trzeba było... przepłynąć. Do wyboru był ponton, lub hart walki i dowolny styl pływacki :)
Na zdjęciu powyżej w oddali widać mój jacht, na na skos po prawej w górę widać szczyt skarpy...
z której skakano do wody! Dacie wiarę ?
Do dziś żałuję, że nie zebrałem się na odwagę i nie skoczył, bo zapewne poniżej widniałby teraz filmik z tego skoku... No nic, następnym razem ;)
muszelki przyklejone były do murku, taka ozdoba :)
Po kąpieli czekała Nas ląd... Na tej wyspie jest najlepsze Chorwackie winą, więc grzechem byłoby go nie spróbować, tudzież kupić parę butelek na jacht...
Po najlepszym winie w Chorwacji i spacerach ulicami wyspy, wróciłem na jacht.
Kolejna noc, bo pięknym niebem, które "udekorowane" było lśniącymi gwiazdami...
Następnym dzień zapowiadał się ciekawie, gdyż na początek odwiedziłem bunkry, które - uwaga ! - mogły pomieścić 100 metrową łódź podwodną! Wyobrażacie to sobie ?
Bunkry były częścią wyspy, na której spacerowałem w upale parę godzinek...
To był baaaardzo leniwy dzień. Tak więc, nie będę się o nim rozpisywał ;)
Aczkolwiek jako ciekawostkę dodam, że wyspa Hvar, którą odwiedziłem, jest zwana lawendową i posiada największą liczbę słonecznych dni w roku!
Jest bardzo bogata w zabytki, z czasów wpływów weneckich. Bardzo zachęcające były marmurowe uliczki, lecz niestety nie mam zdjęć, które nadają się do publikacji :(
A to moje ulubione zdjęcie z rejsu! Śmieję się, że dzielnie mogłoby znaleźć się na kartce pocztowej z Chorwacji ;)
Ruszyliśmy do Splitu.
Właśnie w tym miejscu Rzymski cesarz Dioklecjan wzniósł swój pałac.
Powiem Wam, że to jedno z miejsc, które ma aż tyle zabytków, a ja w nim byłem :P
Miasto samo opowiada swoją historię.
Poniżej zdjęcia zabytkowych pozostałości:
Split słynie także z targu, na którym można zakupić najlepszą oliwę, zioła, sery, nalewki i wina!
A powiem Wam, że niektóre były na prawdę wyśmienite!
Co lepsze, na targ zjeżdżają się mieszkańcy okolicznych wysp ;)
Zbliżał się koniec rejsu...
Pożegnaliśmy Split i pożeglowaliśmy do mariny Seget w Trogirze.
Trogir był równie ciekawy, o czym świadczy jego zabytkowa starówka, wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO!
Idealne miejsce na romantyczny spacer... wąskie uliczki... kawiarenki... ajj, rozmarzyłem się ;)
Co najlepsze, kamienna zabudowa chroniła przed skwarem!
Ahoj! ;)